Komentarze: 2
Ok, napisze jeszcze jedna notke dzisiaj, bo Kuba cos marudzi na gy-gy i tak w ogole, to nie opisalam dzisiejszego dnia ;)
Szczerze mowiac, to nic ciekawego sie nie dzialo, ale coz... Najpierw bylysmy z Martusia, Asia i kamila (no comment...) w kosciolku poswiecic jedzonko :) W kosciele pelno ludzi bylo, ze nie mialysmy gdzie stanac, a ksiaadz (Aruś) mowi: "Ukleknijcie"... W tym momencie zadalam pytanie: "Ciekawe gdzie?!" (chyba troszke za glosno, bo jakas babcia obok spojzala na mnie zgorszona...) Hehs, no, ale niech mu bedzi, ukleklam (prawie przewracajac przy tym jakies dziecko, ktore sie dzec zaczelo) :P Pozniej ks. Arek przeszedl sie po kosciele i pochlapal ludzi woda... Niestety mial zeza i nawet nie trafil do koszyczka, tylko na mnie i na Marte z Aska ;) Hehs... Tak to juz jest, jak sie byle kogo na ksiedza przyjmuje :P :)
Po przyjsiu z kosciola bylo sniadanko i oczywiscie.... SPRZATANIE!!!!! Ehhhh.... Masakra... Nawet nie wiedzialam, ze w moim pokoju moze byc tak czysto.... ;) Teraz juz chyba nie bede miala problemow ze znalezieniem biurka.... ;))))
No a po posprzataniu poszlam po Martusie i sie szlajalysmy po okolicy ;) Pozniej spotkalysmy Ewe i zaczelysmy sobie wspominac, jak to kiedys, jak bylysmy mlodsze (powiedzmy :P) robilysmy rozne dziwne rzeczy... Np. Jak kiedys z Ewka wpadlysmy do kafejki (ktora byla u mnie pod blokiem) z okrzykiem "Prosze pana, znalazlysmy drabine!!!!!!" :))))))))))))))))))))))))))))))))) Oczywiscie siedzialo tam pelno osob, ktore mialy z nas niezla polewe ;)) Wtedy stwierdzilysmy, ze wiecej tam nie wejdziemy ;)
PS. Z ta drabina, to jest dluuuuuuuzsza historia, jak ktos ladnie poprosi, to mu opowiem ;)
Ok, koncze, papapapapa :******************************