mar 16 2005

Opowiadanie...


Komentarze: 4

Bylo sobie kiedys dwoch ciezko chorych mezczyzn, ktorzy dzielili niewielki pokoik w pewnym szpitalu. Pokoj, naprawde maly, mial tylko jedno okno. Jeden z chorych, ten, ktorego lozko znajdowalo sie naprzeciw okna, mogl codziennie po poludniu - w ramach leczenia - siadac na godzine w swoim lozku. Drugi mezczyzna musial niestety caly czas lezec.

Tak wiec kazdego popoludnia pierwszy z chorych siadal wsparty poduszkami naprzeciw okna i spedzal godzine, opisujac swemu towarzyszowi, co widzi za oknem. Najwyrazniej okno wychodzilo na park. Byl tam staw, a w nim kaczki i labedzie. Dzieci rzucaly im kawalki chleba lub puszczaly lodki. Pod rozlozystymi koronami drzew spacerowali ludzie; byly kwiaty i trawniki, na ktorych bawily sie dzieci. A w tle, za drzewami, rozciagal sie wspanialy widok na miasto.

Mezczyzna, ktory nie mogl siadac i ogladac tego wszystkiego, sluchal lapczywie slow wspoltowarzysza, cieszac sie kazda minuta opowiesci. Dowiadywal sie, jak to jakies dziecko nieomal wpadlo do stawu i jak pieknie wygladaja ludzie w parku. Odnosil wrazenie, ze dzieki relacjom swego przyjaciela sam widzi dokladnie, co dzieje sie za oknem.

Ktoregos popoludnia naszla go dziwna mysl: dlaczego niby tylko tamten mezczyzna mialby rozkoszowac sie widokiem z okna? Czy i on nie mial prawa wyjrzec na zewnatrz? Wstydzil sie swojej zazdrosci, lecz im bardziej staral sie o niej zapomniec, tym wieksze dreczylo go pragnienie zmiany. Zrobilby wszystko, byleby wyjrzec przez to okno...

I oto pewnej nocy, wpatrzony w sufit, uslyszal, jak jego wspoltowarzysz budzi sie i kaszlac, i duszac sie, rozpaczliwie szuka przycisku, ktorym moglby przywolac pielegniarke. Nie pomogl mu jednak, obserwowal go tylko. Oddech tamtego nieszczesnika wkrotce zamarl. Rano zabrano jego cialo.

Odczekawszy nieco, by nie przekroczyc granic przyzwoitosci, mezczyzna poprosil, by przeniesiono go do lozka naprzeciw okna. Spelniono jego prosbe. Otulony posciela, lezac wygodnie, czekal, az wszyscy wyjda. Potem podniosl sie ciezko na lokciu i zaciskajac z bolu zeby, zerknal przez okno.

Za oknem byla sciana...

 

pacyfka16 : :
||
19 marca 2005, 11:55
ale marne......
18 marca 2005, 19:48
Taaak, smutne to, ale prawdziwe... Nie mam sily opisywac tego w porownaniu z zyciem, bo jestem zmeczona, a na dodatek pisze geografie :P Pozdrowienia i Buziaki :*
P.S: A jeśli się smutasz, to się nie smutaj :P Głowa do góry :)
P.S 2: Gdzie znalazlas to opowiadanie (na jakiej stronie)? :P
Gosia - Jurielcia
17 marca 2005, 16:06
Smutne, śliczne... sama nie wiem jakie.
ka_sandra
16 marca 2005, 20:10
juz to gdzies czytalam ale nadal mi sie strasznie podoba :)

Dodaj komentarz