Archiwum lipiec 2004


lip 31 2004 Heh ;)
Komentarze: 0

Heh ;)  I znowu pisze notke o dniu, ktory juz (niestety) "uciekl"... :P  Duzo sie wczoraj dzialo ;)  I to nawet milych rzeczy ;D  Oczywiscie dzien zaczelam od zasypania Marcie skrzynki sms'owej :P ;)  Paskuda po mnie przylazla i poszlysmy sobie na rower. Jak zwykle wpadlam na "genialny" pomysl, zeby jechac na zwirownie... Tylko, ze "nasze" jeziorko wyschlo i Paskuda zaproponowala, zebysmy jechaly do Milowic... W polowie drogi sie rozmyslilysmi i skrecilysmy do Sieniawy... I oczywiscie przyszla kolej na moj nastepny "genialny" pomysl - zeby jechac do konca ulicy (na wiochach sa raczej dluuuugie ulice, ktore przechodza przez cala wioche :P)... Spoko, dojechalysmy, gorzej bylo z droga powrotna, bo probowalysmy wyprzedzic samochod ;)  Stwierdzilam, ze juz zawsze bede brala cos do picia, jak ide na rower, bo wczoraj myslam, ze wyschne :P ;)

 

A pozniej sie troche motac wszystko zaczelo... :P  Bo jak wpadlam do domu, to kompletnie nic mi sie nie chcialo i w ogole... Ale w naglym (chwilowym) przyplywie energii zadzwonilam do Paskudy, a ona wymyslila, ze pojdziemy na basen... Jakos zabardzo mi sie nie chcialo, wiec stwierdzilam, ze wole isc na rower... Ale Paskudzie sie nie chcialo isc na rower, wiec po prostu do mnie przyszla ;)  Zaczelo nam odwalac "troszke" i zrobilysmy sobie "karaoke" z melodyjek do telefonow ;)  To bylo straszne, wspolczoje moim sasiadom ;)  A pozniej Paskuda zeswirowala totalnie :P  Co prawda, miala juz dziwniejsze pomysly, ale zazwyczaj ich nie realizowalysmy ;)  No coz, nie wiem, co mi odbilo, ze sie zgodzilam, ale w sumie nie zaluje ;) 

 

PS. To chyba byla ostatnia notka na blogu. Troszke nudna, ale trudno :P

 

Aha, i tak na zakonczenie - ******: koffuniam Cie ;)

pacyfka16 : :
lip 28 2004 Wczoraj...
Komentarze: 1

Szczerze mowiac, nie chce mi sie pisac tej notki... Ale coz, obiecalam sobie wczoraj, ze napisze ja dzisiaj... Ale biarac pod uwage, ze nie mam pomyslu, co napisac - przepisze po prostu fragment wczorajszego wpisu do pamietnika... Z ta roznica, ze literki w pewnym imieniu zostana zamienione na gwiazdki :P

 

Wtorek, 27.07.2004 r.

Zamotany ten dzisiejszy dzien. Jestem zmeczona, z trudem trzymam dlugopis w reku. Powaznie. Wlasnie wrocilysmy z Marta z Marszowa. Bylysmy odwiedzic Patrycje, a po co tracic kase na autobus, skoro mozna pojechac rowerem? Cudem tam dojechalysmy... Pati nie bylo w domu, ale jakos niebardzo chcialo nam sie wracac, wiec stwierdzilysmy, ze poczekamy. I dobrze, bo okazalo sie, ze Pati byla na basenie z kuzynkami i ja spotkalysmy, jak wracala. Cieszyla sie. Nawet nie wiem, kto bardziej - ona, ze nas widzi, czy my, ze nie musimy wracac? Ale to niewazne. Zaluje tylko, ze mialysmy tak malo czasu na rozmowe (tylko dwie godziny)... I tak bylo milo. Zastanawiam sie, kiedy pojedziemy tam znowu? Moze jutro?

 

A tak w ogole, to ostatnio ciagle wraca do mnie jedna mysl... Niedawno na blogu napisalam (jak zawsze, od pewnego czasu), ze chyba kocham *******... Napisalam tez, ze to raczej za duzo powiedziane, zebym Go kochala, bo za malo Go znam... Ale w sumie, znam Go od paru lat... Nie, nieprawda. nie znam Go od paru lat! Co z tego, ze niby Go znam, skoro wiedzialam tylko, jak ma na imie, itp... Mysle, ze poznalam Go dopiero jakis miesiac temu (...).

 

THE END :P

 

No coz, fragment moze malo ciekawy, ale wydaje mi sie, ze i tak napisalabym tutaj cos podobnego. A to przynajmniej bylo szczere i bez motania, jak to sie czesto zdarza w moich notkach... I po raz pierwszy nie przejmuje sie, ze ktos ze znajomych to przeczyta....

Narka. :P

pacyfka16 : :
lip 25 2004 Normalna notka. Powiedzmy :P
Komentarze: 3

Heh, wczoraj napisalam notke, ale jakos mi nie wyszla, bo bylam zdolowana troszke :P  Tak wiec, dzisiaj tez cos napisze. Mniej marudnego :P

 

A wiec zacznijmy od tego, ze bylam dzisiaj (po raz pierwszy od dluzszego czasu) w kosciele. No, ok, nie bede Was oszukiwac - PRZED kosciolem ;)  Ale chyba mi sie juz znudzilo :P  Ksieza mnie coraz bardziej wkurzaja :P  Ale ok, mialam nie marudzic :P  I wiecie co?  Juz wiem, skad sie biara jacys psychopaci pozniej... Np. siedzimy sobie z Marta na murku przed kosciolem i szedl sobie taki czerwony robaczek. Z braku ciekawszego zajecia - obserwowalysmy "z wielkim zainteresowaniem", dokod zmierza :P  Ale coz, przyszla jakas dziewczynka (okola czterech lat miala...), krzyknela: "TRAMWAJ!!!!" i go rozdeptala... I to nie tak "normalnie", tylko z takim obledem w oczach, w ogole, skakala po nim... Pozniej, jak juz i tak byl roztarty na chodniku to po nim dalej deptala... Marta przez okolo dziesiec minut byla w szoku :P  No coz, pokoj jego duszy...  Heh, jak widze takie dzieci, to mi sie odechciewa jechac do kuzynki... :P :) 

 

A tak poza tym, to bylam dzisiaj u babci ;)  Pochodzilam sobie z Hera po lesie i mi humor wrocil ;)  Heh, ten piesek taki koffaniusi jest ;D  Tak slodko sie cieszy jak do niej podchodze i w ogole... No, moze czasami trocha za bardzo sie cieszy, bo jest troszke mniejsza od wilczura i jak czasami sie na mnie rzuci, zeby sie przywitac, to masakra... ;)  Tak jak dzisiaj - nie dosc, ze w jakas dziure przez nia wpadlam, to jeszcze mnie wywrocila pozniej... Ale i tak ja koffuniam ;) 

 

I koffuniam kogos jeszcze... Mam nadzieje, ze ten "ktos" czyta ta notke (w koncu dosc czesto zaglada na mojego bloga.. ;P). I Marta, wcale, ze to nie o Niego mi chodzi :P  W ogole.... ;) 

 

Heh, dobra, odwala mi totalnie :P  Papa, koffyniam Was ;) :***

pacyfka16 : :
lip 24 2004 Chlip...
Komentarze: 0

Ehs, dzisiejsza notka dzieli sie na dwie czesci: dla facetow i dla dziewczyn... Pierwsza bedzie w sumie wspolna, chodzi po prostu o to, aby faceci nie czytali dalszej czesci (przynajmniej nie ci znajomi :P)

 

CZESC WSPOLNA:

Posrany dzien dzisiaj byl... W sumie zaczelo sie 'tak sobie'... Wyjazdem na dzialke, ok, da sie przezyc... Pozniej bylo fajniusio, bylam z Martusia na rowerku ;)  A pozniej, to juz szkoda slow... Poszlam na chwie do cioci, bo starsza mnie prosila, zebym jej costam zaniosla... Spoko, poszlam. Wracalam sobie przez Katowicka (bo w sumie o tej godzinie bylam pewna, ze Ajki nie spotkam). No ta, jego nie spotkalam - spotkalam innych przypalow.. Ale o tym mi sie nawet pisac nie chce.... :/

 

A teraz CZESC TYLKO DLA DZIEWCZYN:

Tak w ogole, to nie wiem, co mnie napadlo, zeby to pisac na blogu, ale... :/  Wiecie co? To jest bez sensu, ostatnio wydawalo mi sie, ze nareszcie znalazlam faceta, ktorego (jak mi sie wydawalo) kochalam. Ale coz, z czasem stwierdzilam, ze 'kocham' to jednak za duze slowo... Moze kiedys, w przyszlosci? Moze jeszcze za malo go znam? Moze....

 

Ale ok, nie, to byl zly pomysl, dalej juz nic nie pisze. Kto ma wiedziec, to wie. Narka...

pacyfka16 : :
lip 22 2004 Nigdy wiecej :P
Komentarze: 1

Ok, moze i znowu zaczynam marudzic, ale jakos tak nie moge sie powstrzymac... :/  Wczoraj wrocilam z Rewala... W sumie powinnam sie cieszyc, ze bylam gdzies na wakacjach, i ze nie siedzialam caly czas w domu... Ale sie zbytnio nie ciesze, bo juz mi sie znudzily wakacje spedzane z rodzicami... Niesamowicie irytujacy jest fakt, gdy ja chodze po miescie (w Rewalu, bo przciez nie w Zarach :P) sama, albo ze starszymi, a dokola wszyscy chodza albo z przyjaciolmi, albo z chlopakiem/dziewczyna [niepotrzebne skreslic]... :/  Jedynym pocieszeniem byly sesemeski od Martusi, ktora jako jedyna o mnie nie zapomniala... Ehs, juz postanowilam - w przyszlym roku jade na wakacje SAMA (oczzywiscie w sensie bez rodzicow, bo na pewno pojedzie ze mna Nicolinka, Ewa (jezeli bede jechac nad morze ;D), albo jeszcze ktos inny)... Szkoda tylko, ze na 100% nie pojedzie pewna osoba, z ktora baaardzo bym chciala jechac... :/

 

Nom, ale koniec marudzenia, w koncu bylo nawet fajnie... Najlepiej w mojej pamieci zakorzenil sie Snickers Trial Festiwal (czyt. Marcin) ;D  Nom i troszke sie opalilam... I "plywalam" Wynalazlam nowe style plywackie :P  Moj ulubiny, czyli "rozpaczliwy" (wchdze do wody jak najglebiej,  nagle przypominam sobie, ze nie umiem plywac i rozpaczliwie probuje utrzynac sie na powierzchni :P). Kolejnym stylem jest "styl badaczy" (nogami wykonuje sie takie ruchy, jak przy plywaniu, a rekami "idzie sie" po dnie). I ostatni styl, czyli "na leniwca" (do tego potrzebne jest kolo ratunkowe, ktore pozyczyla mi mala coreczka znajomych moich rodzicow. Wchodzi sie do tego kola, na powierzchnie wystawia sie glowe oraz rece, ktore powinny swobodnie zwisac trzymajac przy tym kolko. Nastepnie wchodzi sie jak najglepiej, podula nogi i pozwala sie niesc falom :P)

 

Co jeszcze ciekawego dzialo sie nad  morzem? Hm, w sumie nic... W srode byl koncert Jeden Osiem L, ale oczywiscie na niego nie poszlam, bo akurat wdety wyjezdzalam :P :/ 

 

Ale ok, koniec przynudzania :P Koffuniam Was :*** I oczywiscie specjalne :* dla Ciebie ;)

pacyfka16 : :